Eternity Eternity
825
BLOG

Szczęścia w Nowym Roku na jazzowo…

Eternity Eternity Kultura Obserwuj notkę 85

  Blues to śpiewanie życia, - zagadka, ale nie tylko…

 Wielu ludzi uważa, że blues jest depresyjny. Ale przecież nie chodzi o bluesa. Kiedy śpiewam bluesa, to po prostu śpiewam życie. Ludzie, którzy nie mogą słuchać bluesa muszą mieć w sobie jakiś fałsz – female jazz singer - kiedyś  powiedziała. 

 Kto to powiedział, a dla ułatwienia dodam,że śpiewała nie tylko bluesa?

 Nie potrafię przyzwoicie grać na żadnym instrumencie, lecz mimo to sądze, że lepiej grac tak, jak się potrafi, niż pięknie mówić czy pisać o graniu, bo to byłoby już czymś innym.  Muzyka to w końcu także język, w swoim rodzaju jedyny i nieprzekładalny na inne języki. Może o tym świadczyć choćby to, że są ludzie, którzy nim przede wszystkim się posługują.

 

Ta notatka to trochę pretekst, intelektualna zaczepka. Niedawno, bo 3 stycznia 2012 roku umarł Josef Škvorecký. Miał dobrze ponad dziewięćdziesiątkę. Od 1969 roku, kiedy wyjechał z Czech, żył na emigracji, prawie cały czas w Kanadzie, w Toronto, gdzie wykładał literaturę na uniwersytecie. Napisał, przetłumaczył i wydal, jako edytor (Sixty-eight Publishers) niezliczoną ilość książek.

 

W mojej pamięci najwyraźniej zachowało się jego krótkie opowiadanie zatytułowane Eine kleine Jazzmusik, drukowane na przekładzie S. Jagodzińskiego w warszawskiej „Więzi” 9 nr 7-8, 1987 r.). Już sam tytuł, łączący w sobie ciepełko małej nocnej muzyki z ostrą synkopą jazzu wydawał mi się odrobinę perwersyjny. Potem, podczas lektury, odczucie perwersyjności zniknęło, ustępując miejsca niepokojowi i nostalgii. Pojawiły się wspomnienia sięgające jeszcze lat sześćdziesiątych, kiedy w szkolnym zespole, nauczyciel pan Dietrich, z powodów marnych, przypalanych i odnawianych chałupniczą metoda stroików popiskiwałem na klarnecie, wywołując okropne miny u niezłego już wtedy pianisty, Leszka Furmana (bodajże z Gliwic?) potem w High Society.

 

Opowiadanie Škvoreckiego wywoływało – i wywołuje wciąż – wspomnienia, bo samo na wspomnieniu się opiera. Napisane w 1957 roku, o koncercie szkolnej orkiestry jazzowej w miasteczku K. w Protektoracie Czech i Moraw w 1940 roku. Orkiestra na czas występu przyjmowała nazwę Zamaskowani Bandyci  Rytmu (Maskierten Banditen des Rytmus). Jeden przynajmniej człon tej nazwy miał swoje wizualne uzasadnienie: występujący w orkiestrze uczniowie skrywali twarze pod maskami, gdyż granie jazzu łączyło się z ryzykiem. Było wyzwaniem rzuconym okupantowi, aktem buntu wobec narzuconych przezeń rygorów. Takie w każdym razie kwalifikacje uzasadniały konsekwencje, jakie dotknęły później uczestników koncertu.

 Dlaczego jazz dla hitlerowskich władz okupacyjnych stał się muzyka zapowietrzoną do tego stopnia, że Reichsmusikfuhrer (sic!) czuł się w obowiązku wydać specjalną, dziesięciopunktową instrukcje zakreślającą granice swobody muzycznej, co do takich szczegółów, jak dopuszczalna długość solówki na perkusje (break mógł wynosić połowę taktu na cztery czwarte)? 


 Web: Correo Diplomático.com 

Josef Škvorecký 

 

 

 

Josef Škvorecký (1924 – 2012)

 

 Dlaczego muzyka ta – wiele o tym mówi film Feliksa Falka pt. Był jazz – w epoce stalinizmu musiała żyć skrycie, życiem podziemnym? Dlaczego słynne kolorowe skarpetki Leopolda Tyrmanda stanowiły manifest nie estetyczny, a jak najbardziej polityczny? Dlaczego praski protest dysydentów z końca lat sześćdziesiąty miał za podsądnych właśnie członków „grupy jazzowej”, co ostentacyjnie podkreślano w partyjnych mediach? Co takiego jest we jazzie, że mimo jego plebejskiej genealogii znajduje się w nim znamiona arystokratyzmu i tytułuje go „panem jazzem” (w opozycji do obywatela rocka).

 Odpowiedź na powyższe pytania musimy szukać w antycznej Grecji, bo przecież tamtejsze kilka przeobrażeń, do dzisiaj funkcjonują w świecie zachodniej kultury. Zapraszam do rozszerzenia tego tematu.

 Fenomen jazzu można zrozumieć dopiero za pośrednictwem takiej właśnie kolektywistyczno – indywidualistycznej opozycji. Jazz jest muzyką na wskroś osobową. W tym sensie jest zaprzeczeniem marszu – utworu stymulującego aktywność wspólnotową, przychodząca z zewnątrz formę wezwania grupy do czynu. Richard Grunnenberg w Historii społecznej Trzeciej Rzeszy pisze: że nazistowskim ideałem muzyki jest”(…)muzyka, jako werbel do marszu, jako akompaniament do zbiorowych snów”. W marszu ważne jest poczucie jedności ponadjednostkowej, troska o to, by nie złamać szyku i rytmu. Bo jeśli ja złamie szyk – cóż za pociągająca myśl! – wtedy całość utraci swą spoistość i rozpadnie się. 



 

 PREUSENS GLORIA. (German Military Marches.).


 Jazz jest właśnie takim „złamaniem szyku” , „wybiciem z rytmu”. Jazz to głos pojedynczego człowieka, który sprawia, że letargiczne MY pęka, kruszy się, a logika maszerującej grupy zostaje zakłócona przez pogmatwaną ludzką subiektywność. Trudno pisać o jazzie. Jazz jest nieuchwytny, wymyka się tradycyjnym kategoriom. Pozostaje, co najwyżej intuicja. Jazz jest wypowiedzią. Słowo jazz wywodzi się z francuskiego „jaser” (gadać, opowiadać). Jazz jest gadaniem o świecie po swojemu, – czyli uczciwie – doświadczanym. Jest opisem egzystencjonalnym osoby samoświadomej, która mówi o tym, co wypełnia jej dusze. Jazz to głos osobisty, bo tylko tak można wyrazić prawdę. Temat muzyczny jest zaledwie pretekstem – tak mi się przynajmniej wydaje – do wyrażenia siebie. 

 

  

 John Pizzarelli - Double Exposure

 
 Jazz gram po swojemu, gmatwam zapisany na pięciolinii porządek, synkopuje. I jakby było mi za mało, zupełnie bezczelnie zaczynam improwizować: oto, jaki naprawdę jestem. Wstaję, wychodzę do przodu, ruszam się tak, jak chce tego moje ciało. Jestem tylko z sobą: It don’t mean a thing it ain’t got that swing.  

 Josef Škvorecký:“wydaje mi się, że znikneła sala w K. , zniknął pan Regierungskommissär i wszystko, a została tylko muzyka. Wydawało mi się, że odszedłem od pulpitu z nutami i gram coś, co jeszcze nigdy nie zostało zapisane i nigdy już nie będzie”. 
 
 

  

 The Bass Saxophone
 
 
A production mixing live performers and puppets, "The Bass Saxophone" is based on a brilliant, ironic and compelling story by Czech born writer, Josef Skvorecky (1924-). The tale is used with exclusive permission from the author. Skvorecky ("Dvorak in Love," "The Texas Bride,") a Czech-Canadian author admired by Graham Greene and Arthur Miller, is best known for more than a dozen books that speak about the fear and disdain for music shared by oppressive rulers of various hues.

 Skvorecky's personal experiences under the Nazi and Communist regimes are fodder for his stories, that often relate intimate details of the irony of survival under totalitarian regimes. "The Bass Saxophone" highlights a group of jazz-obsessed youth in 1944 German-occupied Czechoslovakia, who risk their lives to attain 'inner' freedom by playing, in the words of Goebels, "decadent judeo-negroid music," or "jazz."
 

 The teens give new absurd German and Czech titles, authors, and lyrics to forbidden swing standards, and thus find a way to fool the occupation authorities. One of the young men, the author's perennial alter ego, Danny, is an aspiring saxophone player and a would-be womanizer.
 

 One day, in front of the town's decrepit old hotel, Danny catches a glimpse of a bass saxophone, an instrument more legendary than real, as it is being unloaded for a traveling German dance orchestra. Attracted by the "brass monster" Danny is drafted to carry the instrument into the dilapidated labyrinthine hotel, where he meets a bizarre Wehrmacht band of crippled and malformed musicians.

 The freak band entices him to jam with them, mixing kitchy Mittel-European musical trash with Danny's beloved, forbidden Swing tunes. In a transcendental moment of human togetherness, the "inferior race" youth jams with the motley crew of German Army musicians, blotting out the war reality for one memorable night. 
 
Eternity
O mnie Eternity

Try to be Meraki, - means “to do something with soul, creativity, or love”

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura